środa, 27 października 2010

ZIMA W MIESZKANIU!

Och jak pięknie się zrobiło! Zdjęcia jak zwykle nie oddają w stu procentach tego, co zobaczyłam, ale naprawdę widok wprawił mnie w nastrój kociego mruczenia - nie wiem, czy można tak nazwać typ nastroju, ale coś zupełnie przeciwnego niż PMS (wtajemniczone wiedzą o co chodzi). 
W sumie to nic wielkiego się nie dzieje - zostały zagruntowane ściany na biało i przez to całe mieszkanie się uprzestrzenniło, ale wygląda to teraz pysznie, palce lizać.


sypialnia - nareszcie nie jest zielona


 pokój dzienny

widok na kuchnię

pokój gościnny - nareszcie nie niebieski

no i nasza bielona ściana ceglana z ładnie wydobytymi nadprożami ceglanymi

widok na drzwi wejściowe
  

tymczasem do Bielsku nadeszła jesień..

Z innych nowości zakupiłam dzisiaj dzwonek do drzwi o onomatopeicznej, swojsko-brzmiącej nazwie "Bim-Bam". 
"Im bardziej pada śnieg - bim bam - im bardziej prószy śnieg - bim bam - tym bardziej sypie śnieg - bim bam - jak biały puch z poduszki" - jak z Kubusia Puchatka. 
Czyli nawet dzwonek - zupełnie niezamierzenie - kupiłam na temat.

wtorek, 26 października 2010

THE KUCHNIA COMES

To taki krótki post, który po latach, kiedy już będziemy obrzydliwie bogaci, ma nam przypominać jak to udało nam się zaoszczędzić 260 zł. 100 zł na samodzielnym zbieraniu poszczególnych elementów wyposażenia kuchni z magazynu IKEA i 160 zł na przywozie tychże do Bielska. Kuba się zarzekał, że wejdzie wszystko bez problemu, mimo iż staliśmy pod Ikeą z dwoma pełnymi koszami gadżetów o godz. 21:57, kiedy zamówienie transportu robiło się mało realne i do odbioru z magazynu zewnętrznego był do odebrania jeszcze PIEKARNIK i 2 blaty, z czego jeden 2,80 m długi!
Ale co tam - wszystko weszło - nawet ja na koniec. Jak nasza miłość przeszła taką próbę to myślę, że nic jej nie będzie w stanie zniszczyć..
Młodość, młodość..



całe 53 km z Katowic w ten sposób

piekarnik and company



DO TYŁU

No i jak zwykle jestem do tyłu z blogowaniem. Cóż, człowiek po prostu nie ma czasu na takie rzeczy w życiu codziennym zaganianym.. W dodatku w ciągu ostatniego tygodnia byłam w mieszkaniu TYLKO RAZ i to jeszcze BEZ APARATU, więc przykro mi, ale zdjęcia poniżej nie są bardzo aktualne. Obiecuje iść jutro na budowę i kilka zdjęć zrobić. 

już gotowy przedpokój

i kuchnia
  
ściana w pokoju dziennym - póki co w całości przeznaczona pod OBRAZY

łazienka o g-k'owana ale i tak idzie do zmiany..

tajemniczy mężczyzna, który nie chce pokazywać twarzy w internecie kończy murować ścianę pomiędzy sypialnią a pokojem dziennym

rama gotowa do wykończenia

Łazienka jednak wyczyszczona z lastriko..

w związku z czym miałam znowu kupę gruzu w pokoju dziennym..

a u sąsiada na dole zwalony sufit łazienki na posadzkę. Szczęściem nikt tam nie mieszka..

 Parapetów..
 jak widać..
przez pewien czas było brak.
Ale już są ergo można spokojnie robić parapetówę.

wykończona ściana w kuchni, w miejscu miotły będzie zmywarka

wykończona szafa w pokoju gościnnym - gości zapraszamy do korzystania z szafy z nowym oknem!

cegły odczyszczone w stopniu pozwalającym ją gruntować i malować na biało

no i nasz piękny pokój dzienny z wejściem do sypialni

Jak widać remont idzie. W czwartek sprzątamy generalnie, w piątek będą panowie od opalania i malowania stolarki drzwiowej. A w nowym tygodniu malujemy i w kolejny piątek będzie montowana kuchnia. I pozostanie nam do wykończenia łazienka, tu niestety zajdą zmiany, więc po pierwsze będą przeróbki instalacji nieduże, ale będą, potem trzeba z bloczków kawałek ściany zbudować. Potem gruntowanie i oklejanie tapetą to 1 dzień i malowanie to dzień 2 i 3. Ach, no i wylanie posadzki..

Więc termin wprowadzenia się 29.10 staje się coraz mniej realny bo to za 3 dni.. 

czwartek, 21 października 2010

JUŻ MIESZKAMY...









...3,5 NA STRYCHU!
He he, niestety to co powyżej to jeszcze nie nasze gniazdko, ale ostatnia moja inspiracja, w zakresie klimatu i wystroju wnętrza. I ten jazz płynący z gramofonu.. To pawilon Luxemburgu na tegorocznym Biennale Architektury w Wenecji. Dla mnie nr 1, myślałam, że stamtąd nie wyjdę - tak było przyjemnie.

 
A tu Dziubek - na balkonie, niestety jeszcze nie naszym, ale kto wie, co będzie kiedyś!


wtorek, 5 października 2010

SO FAR SO GOOD!

Halo Kochani,
remont idzie naprawdę dobrze. Jak zwykle udostępnię zdjęcia, które są nieco przestarzałe.. ale za to są to niewątpliwie unikatowe ujęcia nocne..
No bo kto - jak nie właściciel - myje w domu kibel i sprząta po budowlańcach dawno po zmroku...


kuchnia - wstęp do sufitu podwieszanego, oraz krzesełko - obecnie w trakcie remake'u

geberit nocą

przedpokój z ostatnim widokiem na drzwi wejściowe w starej szacie

drzwi wejściowe rano, a właściwie ich brak

Tak to trwało przez dni 3 - bez drzwi wejściowych, przez co odwiedzanie budowy było dla nas problematyczne, ponieważ należało chodzić uzbrojonym, nie w pęk kluczy, ale we wkrętarkę, a jak wiadomo jest to mało poręczny gadżet do noszenia w torebce.
Na szczęście drzwi już są spowrotem, piękne i odnowione! Sufity są, ściany już niektóre tylko do przeszlifowania, czyli już niedużo zostało. Jakoś przepchnęłam psychicznie ten zeszłotygodniowy marazm!

Nie chce zapeszać, ale remont - od wkroczenia do mieszkania z fat-boyem (przypomnę: takie narzędzie zniszczenia) trwa 2 miesiące. Myślę, że jest to niezły wynik biorąc pod uwagę rozmiar tegoż remontu. Mało tego - w międzyczasie była ponadtygodniowa przerwa na szukanie instalatora. 

Zaraz idę zobaczyć jak to dziś wygląda i kilka zdjęć porobię aby Wam w pełni temat zaktualizować.