Nie.. no ogólnie jest masakra!
Jestem przerażona zaistniałą demolką - choć jednocześnie świadoma jej konieczności - i przerażona ilością czekającej nas pracy... Obecnie gruzu jest mniej więcej po kolana, kto nie wierzy niech sam zobaczy na zdjęciach - A TO I TAK NIE KONIEC BURZENIA!!! Przecież nie jest wyburzona ściana pomiędzy naszą przyszłą sypialnią a dużym pokojem.. Co się będzie, podejrzewam, odbywać dziś..
Z obecnego stanu zostały nam do wyjęcia framugi drzwi, narazie prezentują się one w nieco postmodernistyczny sposób, kojarzą mi się z budynkiem Archicomu we Wro przy Katedrze św. Elżbiety. Jako zabieg typowo dekoratorski - formalny - mogłyby nawet zostać, z tym, że trochę funkcjonalnie przeszkadzają..
Pod koniec przyszłego tygodnia mamy już mieć PO GRUZIE, żeby elektrycy się mogli rozeznać w sytuacji.. Tato mój już się rozeznał i zawyrokował, że cała instalacja elektryczna jest do wymiany... Miny nam zrzędły, mamy nadzieje nie pruć sufitów. Tynki są wapienne, więc uzupełnianie ich później gipsowymi jest pomysłem nietrafionym kompletnie, trzeba by było zakładać tynki od nowa.. Oh no!
Gała mówi, że jak gruzu nie będzie to reszta już pójdzie z górki, ale jakoś mu nie wierze.. Po elektrykach, instalacje wod-kan, potem zakładanie G/K, piaskowanie, wykończenie łazienki i kuchni, cyklinowanie - albo nie, listwy przypodłogowe i się wprowadzamy. Zakładam na to wszystko 2 miesiące. Czyli będzie 3 albo 4. Jak założę 4 to się wprowadzimy w marcu 2011.. Więc wole nierealistyczne 2.
|
widok na łazienkę |
widok z łazienki na korytarz i pokój dzienny
okienko, obecnie z kibelka, ale będzie to okienko Z prysznica NA resztę łazienki
potężna już dziura do kuchni
Mama stoi w alejce między blatami kuchennymi
Tato stoi w miejscu lodówki
PS. Gała własnie pojechał na Bohaterów walić dalej..